sobota, 21 czerwca 2014

Oczy dookoła głowy

Monika i spółka; Oczy dookola głowy
Nigdy nie sądziłam, że zacznę uczyć Franka strachu przed ludźmi, a chyba powinnam. Jak do tej pory cieszyłam się jak głupia, że dobrze czuje się w nowych miejscach, wśród dopiero, co poznanych ludzi. No to mam za swoje.

Wczoraj, w dużym sklepie wybrał wolność. Cały czas kręcił się koło nas, jak odchodził szłam po niego i tak w kółko. Straciliśmy czujność, kiedy musiałam podpisać umowę. Mąż nie wymyślił, żeby w tym czasie zwrócić na niego uwagę, skoro ja się nim przedtem zajmowałam to powinnam też i teraz.

Dopiero składając kolejny podpis zorientowałam się, że kogoś brakuje. Miałam nosa, bo od razu ruszyłam w kierunku drzwi wyjściowych. Młody był już poza sklepem, szedł za rączkę z pracownikiem sklepu, który był na dworze. Powinnam ostro zareagować, żeby Franek się przestraszył, ale byłam tak osłupiała, że poszedł tak daleko i nie bał się obcego chłopaka, że mnie zatkało, a ciśnienie skoczyło chyba do 200.

Wobec tego zaczynamy naukę, że bez mamy lub taty nie rusza się na krok. Żadne babcie, dziadkowie, ciocie, kuzyni itd. itp. nie uprawniają go do oddalenia się od rodziców na krok, chyba, że rodzice na to zezwolą. Tylko jak to zrobić? Tym bardziej, że to jego oddalanie nie jest oznaką złego zachowania tylko czystej dziecięcej ciekawości. A co to jest? Do czego to służy? A co jest za zakrętem? A jak to działa? Istna torpeda.

A lekarka mnie pytała, czy Franek poszedłby z obcym, bo w tym wieku już nie powinien. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć wydawało mi się, że nie, a jednak.





0 komentarze:

Prześlij komentarz