wtorek, 8 kwietnia 2014

Wyprawka do szpitala

i spółka; Wyprawka do szpitala
Moja walizka, którą przygotowałam do szpitala była mniej więcej wielkości jak na zdjęciu. Jako adeptka szkoły rodzenia i użytkowniczka internetu byłam wyedukowana w temacie, co koniecznie musi się w niej znaleźć. Ku mojemu zaskoczeniu pielęgniarka przyjmująca mnie na patologię ciąży była odmiennego zdania. Jej krzyk, że chyba oszalałam rozniósł się szerokim echem po korytarzach oddziału. Co ja sobie myślę? Kto tę walizkę później będzie za mną nosił jak pójdę na porodówkę? Co za głupoty im mówią na tych szkołach rodzenia? Jak się później okazało, ta Pani była samotną wyspą wśród przemiłego personelu oddziału. Dziewczyny były bardzo ciekawe, na którą ona się tak darła. Tak się złożyło, że w tym momencie na korytarzu nie było żadnej pacjentki. Później im powiedziałam, że to mnie tak czule przywitano;)

Prawdą jest, że z oddziału patologii może być długa droga na porodówkę. Ja się o tym przekonałam. Po co więc na patologii ubranka dla dziecka? No chyba, że matka jest sama i nie będzie miał, kto jej dowieźć.

Prawdą też jest, że trzeba sprawdzić czy po porodzie oddział nie gwarantuje swoich ubranek dla dzieci i wystarczy mieć tylko komplet na wyjście. U mnie tak było. Co prawda jak leżeliśmy na oddziale poporodowym to korzystałam ze swoich ubranek, ale jak małego przenieśli na neonatologię to już sobie darowałam? Tam dzieci kąpano codziennie. Codziennie musiałabym warować, żeby nie pomylono ubranek i nie zabrano do pralni szpitalnej. Szkoda było i mojego i pielęgniarek zachodu.

Na wielu stronach można znaleźć informacje, że to się może przydać, a to zupełnie nie. Byłabym ostrożna z sugerowaniem się tymi informacjami. Dlaczego? Weźmy mój przykład. Po porodzie rozmawiałam z dziewczynami, które się zastanawiały, dla kogo produkują podpaski poporodowe wielkości dywanu. One miały tak małe krwawienie, że zwykłe podpaski wystarczały, albo nawet wkładki.  Produkują je dla kogoś takiego jak ja. Ja nie nadążałam ich zmieniać. Raz ledwo, co wzięłam prysznic, ubrałam się w czyste rzeczy i po chwili miałam przeciek. Po karmieniu to już musowo lądowałam od razu w toalecie. Piszę o tym gdyż na jednej ze stron znalazłam informację, że szkoda na nie pieniędzy. Ja miałam za mało. Mąż mi jeszcze dowoził.

Czytałam jeszcze, że wkładki laktacyjne nie są potrzebne. Jak komu. Jak ich nie włożyłam miałam od razu mokrą koszulkę. 

Przy cesarskim cięciu bardzo mi się przydały majteczki z siateczki. Były przewiewne, rana ładnie się goiła. Co prawda ja je opuszczałam razem ze spodniami tak nisko, żeby wcale nie przykrywały rany.

Niestety wszystkiego nie da się przewidzieć. Najważniejsze to mieć wśród najbliższych osobę, która w razie potrzeby  zareaguje na nasz sygnał SOS i dowiezie co trzeba;) 






3 komentarze:

  1. A gdzie rodzilas? Może mowilas, ale nie pamiętam :)

    Ją swoje rzeczy do szpitala podzielilam na trzy grupy - na porodowke miałam plecak (więcej mi nie trzeba było). W aucie czekała torba na poporodowy oddział dla mnie i druga dla Oskara. Obliczylam, że będę 3 dni i na tyle mi starczyło rzeczy dla Oskara. Byliśmy tydzień i mąż dowozil ubrania i pampersy (w domu bowiem czekała czwarta torba - właśnie w razie gdybyśmy mieli być dłużej nuż 3 dni).

    Wkładki porodowe też mi długo służyły, ale właśnie wkładki laktacyjnych praktycznie nie używałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rodziłam na Brochowie. Ale najpierw trafiłam tam na patologię. Odebrałam wyniki, które lekarz kazał mi zrobić, poszłam sobie spokojnie do kina, a po kinie stwierdziałm, że napiszę jednak do lekarza i przekażę mu wyniki. Po 5 minutach miałam informację, że mam zjawić się o 8 rano do przyjęcia na patologię. Wzięłam więc wszystko co myślałam, że będzie nam potrzebne mi i dziecku. Wcześniej mały mocno się pchał, tak naprawdę nie wiedziałam ile jeszcze wytrzymamy. Wytrzymaliśmy prawie do końca;) Zatrzymywałam wodę. Kazali mi siusiać do takich pojemników. Z celnością było różnie. Mąż musiał przywozić mi non stop nowe rzeczy. Po cięciu leżałam przez 24 godziny bez małego. Położne/pielęgniarki zajęły się mną bardzo dobrze, tam rzeczywiście wystarczyło mi kilka podstawowych rzeczy. Mąż dojechal i zabrał całą walizkę do momentu aż trafimy razem z małym na oddział poporodowy. My byliśmy w szpitalu przez 10 dni. 4 dni mały paradował w naszych rzeczach, ale jak zabrali go na neonatologię to już w szpitalnych. Ja przed każdym karmieniem musiałam odciągnąć trochę mleka, żeby zmiękczyć otoczkę brodawki i żeby mały mógł chwycić pierś. Siwy dym. Dlatego później wkładki były niezbędne. Co kobieta to inne potrzeby;)

      Usuń
  2. Radosną? Powiedzmy;) Tak myślałam, że wciągnęła Cię nowa praca. I miałam rację. Ale widzę, że szydełko nadal jest w użyciu;)

    OdpowiedzUsuń