poniedziałek, 31 marca 2014

Mama idealna? To nie dla mnie

Ciągle czytam tytuły w rodzaju: Jak zostać idealną mamą? Czy jesteś idealną mamą? A co mnie to obchodzi? Ja wcale nie chcę być idealną matką. Nie znam żadnej matki, ojca, których mogłabym nazwać idealnymi rodzicami. To, do czego mam dążyć? To, że będę miała w domu porządek, codziennie trzy-daniowy obiad, będę karmiła piersią, spędzała każdą chwilę z dzieckiem nie oznacza, że będę idealną matką. 

i spółka; Mama idealna? To nie dla mnie.


Z tego, co przez lata zdążyłam zaobserwować ludzie lubią o sobie myśleć, że są dobrymi, wręcz idealnymi rodzicami, takimi przez duże I. Nie będę tutaj prawić truizmów, że każdy ma swój wzorzec, do którego chce się upodobnić, lub chociaż do niego zbliżyć. Ile ludzi tyle wzorców. Patrz tyle wyobrażeń, co do bycia idealną matką, ojcem.

i spółka; Mama idealna? To nie dla mnie.

Pomijam fakt dążenia do ideału jakikolwiek on by był, ale ja się pytam, po co? Mi się po prostu nie chce. Daję z siebie wszystko, co najlepsze. Nie oceniam czy tego jest dużo, czy mało. Codziennie muszę walczyć ze swoimi negatywnymi cechami charakteru, których jestem świadoma. Ile mnie kosztowało przełamanie oporu przed nieustannym myciem butelek. Omal nie nabawiłam sie butelkofobii. Jeszcze na dodatek kupiłam takie z ekstra elementami, które trzeba szorować małym wyciorem. Koszmar. A karmienie piersią? Jak wszystko przebiega zgodnie z planem i bez komplikacji to ok proszę bardzo nic tylko karmić piersią. Ale jeśli nie to, dlaczego miałam się zmuszać. Dla mnie najszczęśliwszym dniem był dzień, kiedy powiedziałam koniec z tym i zaczęłam karmić butelką. Ktoś może zauważyć pewną niekonsekwencję. A co z butelkami? No tak, ale jeśli chodzi o butelki to do karmienia i mycia są juz dwie osoby, a nie jedna. Prawdę mówiąc denerwowało mnie, że przy karmieniu piersią facet umywa ręce. Nie ma tak dobrze. Dziecka pragnęliśmy oboje. 

i spółka; Mama idealna? To nie dla mnie.

I tak prawdę mówiąc jest ze wszystkim. Nie mam zamiaru się poświęcać, bo nie uważam, że dziecko tego wymaga. Nie zamierzam być idealną matką, bo w moim przypadku oznaczałoby, że muszę się ciągle do czegoś zmuszać. Czy oznacza to, że jestem okropną matką? Nie sądzę. Wygodną, może tak, a nawet na pewno. Jednego nie można mi zarzucić, że zrzucam odpowiedzialność za wychowanie małego na innych.

Na czym mi zależy? Żeby mały był szczęśliwy. Kolejny truizm. Może tak, ale każdy z nas inaczej rozumie szczęście. Ja chcę dać małemu wolność. Nie wolność w rozumieniu rób, na co masz ochotę, choćbyś niszczył, palił, walił. Dla mnie wolność oznacza, że w przyszłości Puciacios będzie mógł podejmować decyzje, które pozwolą mu się realizować w dziedzinie, którą wybierze. Oznacza to ni mniej ni więcej to, że ja mu to umożliwię. Zapewnię spokojny, ciepły dom. Poczucie stabilizacji. Dobre wykształcenie. Rozwój ruchowy, intelektualny, muzyczny, itd. itp. Bez przeginania w jakąkolwiek stronę, chyba, że mały wykaże jakieś szczególne uzdolnienia. Moim pragnieniem jest, aby w przyszłości mały nie powiedział, bo mnie nie zaprowadziliście, bo mi nie pokazaliście, bo Wam się nie chciało, bo nie daliście mi dobrego przykładu. Tylko, czy aż tyle? Czas pokaże.





2 komentarze:

  1. Witaj, mam pytanie - jak zrobić taki nagłówek jak u Ciebie?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć! Doprecyzuję;) Chodzi Ci o tekst Monika i spółka?

      Usuń