I znowu to samo, i znowu od nowa. Jak zwykle zaczyna się niewinnie, od stwierdzenia, że Franek urósł i zmienił się na twarzy. Kończy, jak zawsze akcją wymuszanie i powrotem małego bobo.
Tylko teraz dzięki poradnikowi Mały buntownik? - Krótki poradnik na trudne chwile?, o którym pisałam tutaj udaje mi się zachować stoicki spokój. Ok, do czasu, ale i tak jestem z siebie dumna.
Symptomy wskazują po prostu, że po raz kolejny mamy do czynienia ze skokiem rozwojowym, który trzeba przetrwać. Nie ma innej rady.
W przypadku Franka skok rozwojowy objawia się powrotem, jak ja to mówię, małego bobo i akcją wymuszanie. Zasypianiem tylko na rękach mamy, zamiast samemu we własnym łóżeczku. Niechęcią do zasypiania jako takim. Pobudką o drugiej w nocy, której towarzyszy histeria, krzyki i wymuszanie. Dwugodzinną histerią towarzyszącą kładzeniu spać. Trudno w takiej chwili zachować spokój. Mój mąż się poddał. Sytuacja go przerosła. Ostatecznie sama muszę uporać się z problemem. Nie jest źle, w końcu to ja najlepiej rozumiem Franka. Przynajmniej powinnam.
Z objawami skoku rozwojowego nie ma, co walczyć. Trzeba je przeżyć pamiętając, że takie zachowanie dziecka to nie jego wina. Pamiętając, że nadmierna pobudliwość dziecka kiedyś minie. U nas mija po około dwóch tygodniach. To trochę nam jeszcze zostało. Najważniejsze to zrozumieć, z czym ma się do czynienia, a w tym z pewnością pomoże "Mały buntownik".
0 komentarze:
Prześlij komentarz