wtorek, 28 października 2014

Marzenie z datą realizacji na 29.05 2015 rok

Monika i spółka: Marzenie z datą realizacji na 29.05 2015 rok. Poronienie. Wywoływanie poronienia.
Nie wpadłam w euforię i zachwyt, bo wiedziałam, że dwie kreski w moim przypadku to bardzo mało.
Że tak naprawdę od tej chwili podejmuję nierówną walkę z własnym organizmem. Walkę, której zwycięski wynik oznaczać będzie powiększenie naszej rodziny.

Niestety diagnoza, że szanse są jak 50 do 50 zachwiały moją wiarę w szczęśliwe zakończenie. I ostatecznie ta historia wbrew wszelkim nadziejom nie zakończy się happy endem.

Po wyczerpującej walce, tonie tabletek i niezliczonych zastrzykach musiałam złożyć broń i udać się do szpitala.

Czy mnie to podłamało? Tak. Czy mnie to zabiło? Nie.

Nie mówię jeszcze ostatniego słowa. Po odpoczynku podejmę kolejne starania o dziecko, lecz pewnie ostatnie.

Nie skreślam też marzenia o dziecku z mojej mapy marzeń, mapy celów. Przesuwam tylko datę jego realizacji. Na kiedy? Czas pokaże.





2 komentarze:

  1. Tak, jak napisałam na fb - odpocznij, daj sobie czas i .. działaj za jakiś czas! Bądź dobrej myśli :) Mapa naprawdę się sprawdza. To nie był odpowiedni moment najprawdopodobniej. Uściski!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno być dobrej myśli po tym co przeszłam. Wydawało mi się, że jest ok. Niestety końcówka była straszna i naprawdę zastanawiam się, czy chcę to wszystko przechodzić jeszcze raz. Muszę ochłonąć i rozeznać się w sytuacji. Muszę też wziąć się za siebie, bo po odstawieniu leków strzałka na wadze strzeliła mi do góry;) Też myślę, że to był chyba zły moment. Za duża presja czasu. Dziękuję za dobre słowa.
      Póki co byłam z Frankiem na Zakrzowskiej. Podobało nam się, będziemy chodzić dalej;) Do fryzjerki jeszcze nie dotarłam;)

      Usuń